Wodowania wnuczek ciąg dalszy
Wydawało się, że tydzień na Mazurach średnio zainteresował dziewczynki żeglowaniem. Owszem, cieszyły się ale głównie swoim towarzystwem i zabawami wśród zmieniających się okoliczności ale samo żeglowanie zbytnio ich nie interesowało.Ale... Trzy dziewięciolatki wysłaliśmy na pięciodniowy kurs optymistycznego żeglowania, zorganizowany w ramach akcji PZŻ przez lubelski klub Żegluj. Dziadek robił w tym czasie za wnuczkowoza a żeby czas zapełnić w czasie zajęć optymistycznych woził mamusie po zalewie Zemborzyckim Cariną. Głównie w celu podglądania latorośli w akcji.
Największą frajdę budził widok dumnych i roześmianych buziek małych żeglarek.
Komentarze (0):
Prześlij komentarz
Subskrybuj Komentarze do posta [Atom]
<< Strona główna